Dziś mam dla Was znów morze martwe :) Tym razem mydło oraz sól. Wszystko firmy- White Flower's , którą można spotkać w przystępnych cenach w Rossmanie.
Nie wiem czy Wam wspominałam, ale nie przepadam za mydłami w kostkach ( ostatnio jednak popadłam w zachwyt nad mydłem rozjaśniającym przebarwienia Wardi Shan , które rzeczywiście działa - niedługo recenzja ze zdjęciami) . To mydełko oddałam znajomej, żeby przetestowała je na swojej problematycznej cerze . Niestety szczególnie się nie sprawdziło :
- nad wyglądem rozpisywać się nie będę - mydło jak mydło, tylko że w czarnym kolorze
- niestety bardzo brudzi , umywalkę czy ubranie jak coś na nie przypadkowo kapnie - jednak wszystko da się domyć :)
- zapach ma naturalny, lekko czuć błoto
- pieni się słabo, jednak to standard w przypadku takich mydeł
- działanie : oczyszcza fenomenalnie, skóra aż skrzypi, na początku stosowania widać poprawę cery - wszelkie krosty się zmniejszają i nowe nie pojawiają tak często , cera jest promienna i gładka , niestety wraz z kolejnym dniem zauważyłam łuszczenie się skóry, aż w końcu była tak wysuszona że musiałam długo ją nawilżać aby coś się poprawiło
- wydajność ogromna, praktycznie nie widać ubytku
Sądzę że mydło będzie dobre do stosowania raz na jakiś czas, ponieważ stosowane codziennie okropnie wysusza skórę.
Sól z morza martwego
Teraz moja kolej na opinie :) Soli byłam bardzo ciekawa, zwłaszcza po wykładzie Pani z Dr Nona, która strasznie chwaliła właściwości tamtejszych produktów.
- pierwsze co bardzo mi się podoba w tym produkcie to te świetnie wyglądające, grube kryształki soli - wyglądają jak brylanty :P
- sól nie jest typowo sypka, tylko lekka wilgotna / tłusta, całkowicie bezzapachowa
- używałam jej na dwa sposoby podane przed wyżej wspomnianą Panią : jako tonik do cery , rozpuściłam troszkę soli w letniej wodzie i postanowiłam przemywać nią twarz ( i owszem , to działa, cera wbrew pozorom nie jest wysuszona a lekko nawilżona, a pory zmniejszone, ale przy długotrwałym stosowaniu zauważyłam że łuszczy mi się skóra w okolicach nosa i ust- więc odstawiłam), i standardowo do kąpieli : szkoda że nie posiada zapachu, wtedy większy relaks byłby gwarantowany, jednak i tak jestem z niej zadowolona - zupełnie nie wysusza skóry, i użycie balsamu nie jest konieczne, a gdy sobie poleżę dłużej w wannie , widzę że łagodzi napięcia mięśni, i nogi nie bolą tak bardzo. Problemów ze skórą na ciele nie mam, żeby zaobserwować jej działanie pod tym kątem, jednak za tą cenę warto samemu się przekonać :)
Jak widzicie, wcale nie trzeba przepłacać aby mieć dobry produkt , który działa tak samo jak droższe odpowiedniki ( mam na myśli ceny marki Dr Nona ) ;)
mydełko mnie zainteresowało
OdpowiedzUsuńnie przepadam za takimi produktami ;)
OdpowiedzUsuńmydełko,które może wysuszać też nie zachęca .
bardzo ciekawią mnie te kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńLubię mydełka w kostce, ale to wysuszające nie jest dla mnie.
OdpowiedzUsuńza wysuszające mydełko serdecznie podziękuję :(
OdpowiedzUsuńz tej firmy miałam jedynie maseczki i bardzo je polubiłam :)
OdpowiedzUsuńTakie mydełka zawsze wysuszają skórę, ale i tak chętnie bym je wypróbowała ;)
OdpowiedzUsuńWidziałam to mydełko ostatnio, ale wzięłam inne. Może się skuszę
OdpowiedzUsuńmydełko jakoś nie specjalnie mnie zachęca, ale sól to jest super ....
OdpowiedzUsuńhttp://double-identity.blogspot.com
Pozdrawiam :)
Zaciekawiłaś mnie tym mydłem Wardi Shan, będę czekać na recenzję :)
OdpowiedzUsuńOba produkty wyglądają fajnie, mam błoto z Morza Martwego tej firmy i jestem zadowolona. Powyższe też z chęcią wypróbuję ;)
OdpowiedzUsuńChyba widziałam tę sól w Rossmannie :)
OdpowiedzUsuńJa niestety wysuszeniu skóry mówię nie i po mydło raczej bym nie sięgnęła ;)
OdpowiedzUsuńSól mnie zaciekawiła, lubię tego typu kosmetyki ;)
OdpowiedzUsuń