wtorek, 28 października 2014

Argan Group - 100% olej arganowy Bio

To już 3 czy 4 olejek arganowy jaki mam okazję stosować. Wydawało by się , że każdy powinien działać tak samo, a tu nic bardziej mylnego ! - Niektóre z nich ( te tańsze), nie przypadły mi wcale go gustu. Czy więc cena jest wyznacznikiem jakości ? - W przypadku oleju arganowego myślę że tak. Prawdopodobnie oleje z niższej półki nie są 100% olejem arganowym, a tylko mieszanką innych tańszych z domieszką arganu.


Olej arganowy jest bogaty w nienasycone kwasy tłuszczowe (80%), Omega-9, Omega-6 i Omega-3. Zawiera też dużą dawkę witaminy E, w postaci kompleksu tokoferoli. To właśnie dzięki witaminie E oraz związkom fenolowym (głównie kwasu fenolowego), wykazuje intensywne właściwości antyoksydacyjne.  Zawarte w oleju antyoksydanty chronią strukturę skóry przed zniszczeniami powodowanymi czynnikami zewnętrznymi.


Olej arganowy wykazuje również działanie przeciwzapalne, łagodzące i sprzyja gojeniu, dzięki obecności fitosteroli, w tym głównie spinasterolu. Skwalen i nienasycone kwasy tłuszczowe wspomagają regenerację bariery hydrolipidowej naskórka oraz uzupełniają niedobory składników tłuszczowych w skórze, w tym cennych ceramidów stanowiących cement komórkowy. Dzięki temu olej wykazuje skuteczne działanie przeciwstarzeniowe, wpływając na odpowiednie nawodnienie, elastyczność, odżywienie i odnowę komórkową oraz złagodzenie procesów zapalnych. Olej arganowy wspomaga również regulację pracy gruczołów łojowych.



Pierwsze co rzuca się w oczy w przypadku tego oleju to opakowanie . Wygląda elegancko dzięki złotym elementom i buteleczce z ciemnego szkła. Dostępne są dwa typy opakowania widoczne na zdjęciu - duża buteleczka z atomizerem oraz mała fiolka z kulką w środku ( taka jak błyszczyki klejuchy z czasów dzieciństwa).

Argan Group chwali się, że ich olejek posiada 5 cetryfikatów potwierdzających jego najwyższą jakość. I może coś w tym jest, bo to pierwszy z kilku testowanych olejków arganowych który działa na moje włosy inaczej.Konsystencji opisywać nie będę - w końcu to olej. Wydajność też każdy wie jaką może mieć, patrząc na inne olejowe produkty. Zapach - neutralny, nie wyczuwam w nim żadnych mocnych nut.

A jak z działaniem ? Na włosy działa świetnie ! Wyraźnie je wygładza, zmiękcza i dociąża ( jeśli się przesadzi z ilością to również obciąża), nadaje pięknego połysku. Przy regularnym stosowaniu są w lepszej kondycji, a końcówki nie są suche i odstające. Do twarzy również się spisuje , ale nie używam go za dużo bo moją cerę trochę zapycha jeśli przesadzę z częstotliwością . Nadaje jędrności, niweluje podrażnienia, wygładza.



Po więcej arganowych produktów zapraszam Was TUTAJ.

poniedziałek, 27 października 2014

Organic Shop, Body Desser - Mus do ciała truskawkowo- czekoladowy

Gdy tylko weszłam na stronę TRINY , od razu nabrałam ochoty na produkty Organic Shop. Kuszące opisy zapachów, ładna szata graficzna opakowań i przystępne ceny skusiły mnie do wypróbowania musu truskawkowo- czekoladowego .





Mus daje skórze długotrwałe odczucie miękkości i komfortu. Kalifornijska truskawka odżywia skórę i napełnia ją wykwintnym aromatem letnich owoców. Kokosowe mleczko podaruje jej miękkość. Organiczny olej orzecha włoskiego i kokosu nadają skórze elastyczność i sprężystość. Olej gardenii z Tahiti nasyca skórę wilgocią, skutecznie chroniąc ją przed podrażnieniami i nadmiernym łuszczeniem.

Skład: Aqua with infusion of extracts: Fragaria Vesca (Strawberry) Fruit Extract, Theobroma Cacao (Cocoa) Seed Butter, Cocos Nucifera (Coconut) Fruit Extract, Juglans Regia (Walnut) Seed Oil, Gardenia Taitensis Oil, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil, Isopropilpalmitate, Glyceryl Stearate, Cetearyl Alcohol, Cetyl Palmitate, Xantan Gum, SodiumHydroxide, Parfum, Benzyl Alcohol, Benzoic Acid, Sorbic Acid, CI 75125.







Przyznaje, te produkty kuszą mnie ze względu na  ciekawe opakowanie, przypominające mi lody. Produkt ma aż 450 ml, co przekłada się na dużą wydajność.

Konsystencja - puchata, leciutka, śliska, przypomina mi galaretkę. Wystarczy maleńka ilość aby nasmarować się od stóp do głów. Produkt bardzo szybko się wchłania, nie pozostawiając żadnej powłoczki.

Zapach - jeśli spodziewacie się świeżo zerwanej truskawki to niestety się rozczarujecie. Mus pachnie słodką czekoladą z domieszką truskawkowej mamby. Czasem wyczuwam też z nim poziomkę. Produkt idealnie nadaje się na chłodne dni - aromat skutecznie poprawia mi nastrój. Na ciele utrzymuje się dość długo.

Działanie - Mus bardzo szybko wchłania się w skórę, dzięki czemu może być stosowany nawet wtedy gdy nie mamy za dużo czasu. Nawilża dość dobrze , zostawia skórę mięciutką i gładką. Fajnie łagodzi podrażnione nogi po goleniu.  Dla bardzo suchej skóry może być za słaby, dla normalnej i mało wymagającej będzie idealnym dzienniakiem.


Wypróbowałam jeden i mam chęć na więcej ! :) Kusi mnie także krem bananowy, ale pewnie skuszę się na niego dopiero na wiosnę.


Zapraszam Was na stronę TRINY, gdzie znajdziecie dużo ciekawych produktów.


sobota, 25 października 2014

Yankee Candlee - Berrylicious

Na zewnątrz coraz chłodniej, więc coraz częściej wybieram słodkie woski. Berrylicious wpadł mi w oko od razu gdy zobaczyłam kolekcję Q3. Przybył do mnie niedawno ale już zdążył mi się spodobać :)



Słodko, słodko, bardzo słodko ! :)

Borówki z nutą ciasteczek nie mogą pachnieć inaczej niż słodko.Czasem czuje w nim także nutę landrynek czy innych cukierków.  Berrylicious jest ciekawym zapachem, i momentalnie powoduje we mnie chęć zjedzenia czegoś z zakazanej listy ( czyt. słodycze). Nie należy do wosków bardzo mocnych, jednak 1/4 tarty dość szybko wypełniła zapachem mój spory pokój.

Bardzo fajny przyjemniaczek, poprawiający nastrój w te szare dni . Postanowiłam , że będę tu pisać jedynie o woskach które podbiły moje serce i nos :D

Ten wosk , jak i wiele innych znajdziecie w Goodies.

piątek, 24 października 2014

Zapachowo - Carlo Bossi Angela

Ten zapach zawitał w moje progi już na początku września. Kocham zapach Angel Thierry Muglera więc poprosiłam o coś posiadającego podobne nuty.

Czy Angela się u mnie sprawdziła ?



ANGELA  Tajemniczy, uwodzicielski zapach dla kobiet pragnących szczęścia i miłości.

Rodzina zapachów: kwiatowo-owocowy
Nuta głowy: róża, cytryna
Nuta serca: kokos, marakuja, białe kwiaty
Nuta końcowa: pizmo, bursztyn, wanilia, paczuli



Angela to zapach bez wątpienia mocny. Nadaje się na wielkie wyjścia czy jesienno - zimowe dni. Zadziwiająca jest trwałość tego produktu, rano użyte perfumy czuje jeszcze późnym popołudniem. Najbardziej wyczuwam w nich nutę bursztynu i piżma, gdy pierwsze wrażenie mija, dołącza do nich róża, wanilia i kokos. To zapach z kategorii orientalno - słodkiej, nie zgadzam się z producentem że jest kwiatowo - owocowy. Angela ma swój urok, to zapach tajemnicy, niepewności i chłodnego jesiennego wiatru. Zapewne znajdzie swoje zwolenniczki , ale dla mnie jest chyba jeszcze zbyt poważny. A jeśli chodzi o podobieństwo do mojego wyżej wspomnianego ulubieńca - nie dostrzegam go.


Inne zapachy Carlo Bossi znajdziecie TUTAJ.


poniedziałek, 20 października 2014

Schwarzkopf Essence Ultime- Linia do włosów zniszczonych i osłabionych

Gdyby nie to, że jestem Vipem tej marki ta linia by u mnie nie zagościła. Przetestowałam i pora Wam coś o niej powiedzieć.




Maska




Kremowa, gęsta o słodkim i mocnym zapachu. Przyjemnie aplikuje się na włosy, wystarczy mała ilość aby dobrze je pokryć. Nie zależnie od sposobu stosowania okrutnie obciąża moje włosy. Nie cierpię efektu braku objętości i smętnie zwisających strąków.


Szampon




Zapach ma identyczny do całej serii - mocny, słodkawy długo utrzymuje się na włosach. Szampon ma perłową i dość gęstą konsystencję, świetnie się pieni co przekłada się na dużą wydajność. Niestety oczyszczenia skóry głowy nie czuje - wręcz mam wrażenie jakbym ich z tydzień nie myła. Tak samo jak maska , strasznie obciąża mi włosy, nie wspominając o masakrycznym przyklapie.


Odżywka




Jedyny plus tej odżywki - świetnie rozczesują się po niej włosy.  Niestety działa identycznie jak wyżej przedstawiony szampon i maska , więc za jej efekty obciążające podziękuje.


Balsam upiększający b/s.



A na koniec prawdziwa wisienka na torcie. Ten produkt podbił moje serce. Zapach ma typowy dla całej serii, długo utrzymuje się na włosach. Konsystencje ma mleczną, lekką. Pompka bez zarzutu dozuje produkt. Balsam nakładam na wilgotne włosy po myciu , małą ilość żeby ich nie obciążyć. Bardzo fajnie zmiękcza i wygładza włosy, nadaje im ładny połysk i wspomaga rozczesywanie. Końcówki są zadbane i nie przypominają miotełki.


Jak widzicie tylko jeden produkt z całej linii przypadł mi do gustu. Możliwe, że na zniszczonych i bardzo suchych włosach te produkty sprawdzą się lepiej.


środa, 15 października 2014

Golden Rose Rich Color 21

Kocham te lakiery ! :) Zaczynałam od 1 szt, aktualnie mam już z 15. I nic nie wskazuje na to , żeby na tej liczbie się skończyło.

Bez zbędnego gadania - popatrzcie jaki piękny kolorek :) Pełne krycie w 2 warstwach, odcień wpada w malinę tylko na zdjęciach tego dobrze nie widać.

A ja chyba odnalazłam idealną dla mnie czerwień :)





wtorek, 14 października 2014

Gliss Kur Million Gloss- Krystalistyczny olejek do włosów zapewniający świetlne refleksy

Odkąd zostałam VIPem marki Schwarzkopf często obracam się w produktach tej marki. Niestety buble są dość często spotykane, ale zdarzają się również perełki - takie jak ten olejek :)


Skład :
Cyclomethicone, Dimethiconol, Prunus Armeniaca Kernel Oil, Octocrylene, Parfum, Hexyl Cinnamal, Benzyl Salicylate, Limonene, Geraniol, Citronellol, Coumarin.


Jak widzicie , skład tego produktu wskazuje na to, że będzie idealny do zabezpieczania włosów :) Najczęściej stosuję go właśnie w taki sposób, na mokre lub suche włosy , dając pompkę/dwie na długość od ucha w dół, lub same końcówki. Olejek ma konsystencję podobną do każdego jedwabiu, - nie za rzadka, lekko tłusta, łatwo dająca się rozsmarować  na włosach. Niewątpliwym plusem tego produktu jest piękny zapach - seria Million Gloss Schwarzkopf pachnie tak ładnie, że pragnę takich perfum. Na szczęście woń olejku dość długo utrzymuje się na włosach . Wspomnę także o świetnej wydajności, używam go od lipca a opakowania nadal pokazuje 3/4 ;)


A co z działaniem ?


- jest lekki, i nie obciąża włosów ( ale trzeba zachować rozsądek, w końcu to olejek ).
- świetnie wygładza włosy, pomaga w rozczesywaniu, niweluje puch i pogłębia moje fale.
- nadaje pięknego połysku i miękkości
- zabezpiecza końcówki przed rozdwajaniem, a suche kosmyki wyglądają na zadbane :)


Bardzo go lubię, w przeciwieństwie do reszty produktów z tej gamy.
Minusem jest tylko wysoka cena ( około 38 zł), ale przy takiej wydajności sądzę że wystarczy mi na jakiś rok, może dłużej.

poniedziałek, 13 października 2014

Cycki w górę ! Czyli o serum wypełniającym biust od Tołpy.

Nigdy nie wierzyłam w bajki producentów o powiększeniu biustu dzięki smarowaniu cudownymi mazidłami. To serum też mi biustu nie powiększyło, ale działa świetnie ! :)

Tołpa - Serum wypełniające biust z efektem Push-Up.





Kwestii graficznych opakowanie nie będę poruszać - każdy widzi jakie jest . Nie ma problemu z wyciskaniem produktu, tworzywo opakowania jest miękkie. Serum ma perłową, dość gęstą konsystencję, o ciekawym słodkawym  zapachu. ( nie wiem co mi ten zapach przypomina, żeby je Wam porównać.) Szybko się wchłania, pozostawiając skórę nawilżoną i pachnącą. Po ponad 2 miesiącach stosowania nie zauważyłam żadnych negatywnych efektów. A wydajność serum wręcz powala - nadal mam ponad pół opakowania, przy codziennym stosowaniu.

A jak z działaniem ?


- Świetnie wygładza i nawilża skórę.
- Piersi są bardziej uniesione do góry i zaokrąglone, przez co sprawiają wrażenie większych.
- Skóra stała się bardziej elastyczna, napięta, jędrna .

Wiedziałam że mi piersi nie powiększy, ale z podniesienia i ujędrnienia jestem bardzo zadowolona. A dość wysoka cena ( około 45 zł) w porównaniu z wydajnością jest do przełknięcia.

czwartek, 9 października 2014

Golden Rose Rich Color 49 z topem matującym

Maty pokochałam nie tylko na ustach, ale również na paznokciach. Z tego względu zakupiłam matujący top GR, i połączyłam go z pięknym kobaltem z serii Rich. Uwielbiam te lakiery za dobre krycie, gruby pędzelek, fajną konsystencję, długą wytrzymałość (.....) i długo by tak wymieniać :)
Top bardzo ładnie matuje, dając satynowy a nie płaski efekt, szybko schnie i jest tani. Więc wolę kupić kilka normalnych lakierów i top, niż kupować matowe lakiery, zwłaszcza że mnie się niektóre trendy szybko nudzą .


Zapraszam na nr 49 :)







PS. Ostatnio moja kolekcja lakierów Rich nieźle wzrosła, więc często będą się tutaj pojawiać :)

wtorek, 7 października 2014

Mani - Absolutnie cudowny holoś od Delii

Jak tylko je zobaczyłam w Drogerii Jasmin - przepadłam ( aktualnie w promocji po 6.99 ;) Na początek moją kolekcję zasilił jeden kolor, ale wiem że skuszę się na więcej . Kryje w 2 warstwach, szybko schnie i ma piękny połysk. Pochodzi z serii Coral a jego nr to H07.

Musicie uwierzyć - efekt na żywo jest piękniejszy, bo fotki nie oddają jego całego uroku. Milion różnokolorowych drobinek w różowej bazie - coś pięknego ;)








poniedziałek, 6 października 2014

Moje ulubione pomadki - Golden Rose Velvet Matte

Jeszcze do niedawna nie znosiłam pomadek. A teraz jestem ich ogromną fanką i nie wyobrażam sobie bez nich makijażu. Odkąd kupiłam swoją pierwszą VM, moja kolekcja rozrosła się do 5 sztuk ( nr 02, 07, 09, 10 i 27 ).


 

Od lewej kolejno : 02, 07, 09, 10. Najbardziej lubię 02 i 10, bo świetnie wyglądają na moich ustach. Kolor 07 to dość jasny kolor , i wyglądam z nim trochę dziwnie ( kojarzy mi się z paniami które uwielbiają solarium, i chodzą w białych kozaczkach :D ). Kolor 09 jest trochę inny niż reszta, owszem kolor ma piękny ale dość ciężko uzyskać nim jednolity kolor bo podkreśla każde załamanie i gorsze miejsce na ustach.



Kolor 27, najnowszy odcień. Typowy nudziak, dość mocny, z nutami brązu i pomarańczy.


Uwielbiam je :

- za piękne odcienie
- za matowy ale nie płaski efekt
- za ładny słodki zapach
- za łatwość w nakładaniu
- za długotrwały efekt ( żadna szminka nie trzymała się na moich ustach tyle co te, znoszą nawet picie i jedzenie) .
- nie wysuszają moich ust, ale gdy mamy je suche wtedy szminka nie wygląda estetycznie ( wystarczy cienka warstwa zwykłej pomadki ochronnej pod spód).
- za estetyczne opakowanie
- za niską cenę


No po prostu je uwielbiam ! :) I na pewno moja kolekcja się powiększy.
Kupiłam ostatnio Vision ale ta szminka zupełnie mi nie odpowiada za efekt i za to że bardzo krótko trzyma się na ustach.

Przepraszam że nie dodaje efektu na ustach, ale nie mi chciały wyjść ładne zdjęcia. Jednak efekt na ręce odzwierciedla kolory w 100% :)

piątek, 3 października 2014

Nowości, Zakupy itp :D

No nie umiem przestać kupować ! :)

Jak coś mi wejdzie do głowy to nie ma zmiłuj - kiedyś to muszę mieć. Dopadła mnie mania YC, a tak kręciłam głową gdy czytałam na blogach że można się uzależnić od nich - ojjj można, zwracam honor ;) Tak samo było w przypadku lakierów Rich Color i pomadki Velvet Matt- gdy pojawiły się nowe odcienie musiałam kupić nudziaka nr 27, dorzuciłam też Vision na próbę ale jestem na NIE, nie podoba mi się wykończenie i gorsza trwałość, top matowy- strasznie podobają mi się matowe paznokcie. Żele Balea to również moja zachciewajka, jak się oprzeć takim ładnym butelkom nowej limitki ? ( Różowy pachnie cudownie !). Do tego mała wizyta w Rossmanie i półprodukty do serum olejowego z hialuronem które stosuje do twarzy. I portfel z zegarkiem - kocham miętowy kolor, więc musiałam go mieć ;)

I się uzbierało tyle :)










środa, 1 października 2014

Make Me Bio - Orange Energy

Witajcie :) Wczoraj pisałam o migdałowym peelingu Make Me Bio, dziś przyszła pora na cudownie pachnący krem Orange Energy.



Doskonały krem opracowany na bazie wody z kwiatu pomarańczy, która z łatwością przenika w głąb komórek skóry, przywracając jej równowagę. Działa lekko ściągająco, rozjaśnia i tonizuje skórę. Orzeźwiający zapach kwiatu pomarańczy działa stymulująco na umysł. Olejki z migdałów, jojoba i shea doskonale nawilżają, odżywiają i chronią skórę nie pozostawiając uczucia ociężałości. Wyciąg z rumianku dodaje uspokajająco- łagodzące funkcje. Ten aksamitny krem jest idealnym wyborem na świeżą dawkę energii każdego dnia!






Moja opinia :


Na temat wyglądu opakowań rozpisywać się nie będę, bo już wczoraj wyraziłam swoją opinię. Jednak w przypadku kremu chętniej widziałabym go w opakowaniu Airless, bo nie lubię wkładać palców do opakowania ;) Skład bardzo ładny, bez zbędnej chemii. Krem ma dość gęstą i aksamitną konsystencję, o cudownym zapachu pomarańczy - i to takiej naturalnej, soczystej. Sam zapach poprawia mi nastrój, a jeśli doliczyć do tego jeszcze fajne działanie - to mamy ideał. Jeśli chodzi o produkt to jest bardzo wydajny, wystarczy maleńka kropelka na pokrycie twarzy. Wchłania się dość szybko, jednak pozostawia delikatnie błyszczącą powłoczkę, ale nie wpływa ona negatywnie na makijaż. Bardzo dobrze nawilża skórę, koi podrażnienia i odświeża cerę. Przy regularnym stosowaniu jest gładka, miękka i absolutnie nie zapchana ( a to sukces, bo wiele kremów mnie zapycha ).


Jeśli kochacie pomarańcze, a do tego macie mieszaną cerę ( jak Ja ), normalną bądź wrażliwą - koniecznie wypróbujcie ! :) Znajdziecie go TUTAJ.