Wybierając tą wodę liczyłam że idealnie będzie pasować na okres wiosenno-letni. TUTAJ poczytacie o niej więcej.
Niestety zawiodłam się.

Nuty głowy: cytryna, grejpfrut, arbuz, pomarańcza bergamota
Nuty serca: brzoskwinia, róża, dzika róża
Baza: drzewo sandałowe, wanilia, gałka muszkatołowa, piżmo
Czar Amaltei Summer to powiew bryzy z cytrusowego gaju na nadmorskim wzgórzu, gdzie świeże nuty lemonki i grejpfruta nieśmiało splatają się z bergamotką, figlarnie zapraszają dojrzewające w południowym słońcu soczyste brzoskwinie, aby pod wieczór skryć się w cieniu drzewa sandałowego. Ciepło wanilii i drapieżność piżma to metaforyczny letni spacer po zachodzie słońca z kobietą, która uwodzi, uśmiecha się, ale nigdy do końca nie zdradza intencji.


Pierwsze o czym wspomnę to trwałość zapachu - bardzo się w tej kwestii zawiodłam. 2-3 godziny i po zapachu nie ma śladu. Miałam raz taką maleńką perfumetkę tej firmy i trwałość zapachu była bardzo duża. Cena z tego co pamiętam to coś ponad 100 złotych , czyli wcale nie mało.
Ale jeśli chodzi o same perfumy to są bardzo ładne. Wyraźnie czuć cytrusy, złamane nutą bergamotki, wanilli, i słodkich nut. Dzięki dodatkowi drzewa sandałowego i piżma mają głębie. Nie są to płaskie perfumy, przypominające odświeżacz powietrza, jednak trwałość mnie bardzo zniechęca do używania.
Więcej zapachów Lambre możecie zobaczyć tutaj.