środa, 31 grudnia 2014

Ostatnie denko w starym roku

Jak ja nie cierpię robić zdjęć o tej porze roku :( Ile bym nie stała i próbowała ogarnąć światło, nic to nie daje. Musicie jakoś wybaczyć, ale te które widzicie to i tak najładniejsze z wszystkich.

Nie uzbierało się za wiele, bo znów otworzyłam po kilka produktów tego samego typu .


Tołpa krem kokon - świetnie nawilża dłonie, zapobiega wysuszeniu i pięknie pachnie .

Szampon Essence Ultimate - porażka jakich mało, chyba że zależy Wam na tłustych włosach zaraz po umyciu. Zużył brat, który i tak myje głowę za każdym razem jak wychodzi z domu, więc rodzaj szamponu nie robi mu różnicy.

Suchy szampon Batiste - najładniejsza wersja zapachowa z wszystkich, no ale niestety nie rozumiem fenomenu tych produktów. Spisuje się tak jak Isana, a jest 2 razy droższy.



Dezodorant do stóp - latem sprawdza się świetnie, odświeża stopy, zabezpiecza przed otarciami.

Salon Selectives Suchy szampon - kosztował zaledwie 4 zł a działanie bardzo dobre. Odświeża, nadaje objętości, nie matowi bardziej niż wszystkie.

Nivea Invisible - działanie miał dobre, ale zapach nie do zniesienia. Nie wiem czy tylko ja jestem tak wyczulona na zapachy antyperspirantów, że wiele linii zapachowych wg mnie zalatuje potem. Za to niebieska wersja tego produktu pachnie bardzo ładnie.

Ziaja Bloker - na początku uważałam go za cudo, teraz wydaje mi się że wcale nie działa. Może za długo u mnie leżał i stracił właściwości.

Nivea Stress Protect - antyperspirant który wcale nie działa, brudzi ubrania, długo się wchłania. Jedynie zapach niezły, ale to przecież nie o to chodzi.




Ziaja Manuka Tonik i Pasta - świetne ! Uwielbiam oba produkty, idealnie działają na moją mieszaną cerę.

Corine de Farme Płyn micelarny - Bardzo dobry produkt, szybko zmywa makijaż, nie podrażnia oczu. Wielka butla wystarcza na bardzo długo.

Isana Deo Spray - Wersję egzotyczną kupuję tylko dla zapachu, który bardzo długo się utrzymuje :) Ochrona zerowa, ale poprawia mi humor :P

Zmywacz do paznokci - zmywał świetnie, ale zapach dla mnie nie do zniesienia. Aż mnie od niego mdliło.



Anida krem do rąk
- mój ulubiony krem :) pięknie pachnie, świetnie działa, jest śmiesznie tani.

Babcia Agafia - Szampon stymulujący wzrost włosów - Paskudztwo ! Pierwszy rosyjski szampon który tak strasznie przetłuszczał mi włosy, jakbym z tydzień ich nie myła. Do dziś się zastanawiam jakim cudem ja go zużyłam .

Chusteczki do higieny intymnej z biedronki  i Płatki kosmetyczne - do tych produktów nie wrócę.

Sylveco pomadka z peelingiem - uwielbiam ! Brakuje mi jej :(

Celia pomadka nude - została resztka, wyrzucam bo już za długo u mnie leży.

Miss Sporty Tusz- Bardzo fajny za małe pieniądze. Wydłuża, pogrubia, ma ładny odcień czerni. To już moje 3 opakowanie.

wtorek, 30 grudnia 2014

BingoSpa - Maseczka do cery tłustej z drożdzami & Sól do kąpieli owoce tropikalne

Kolejna ( i ostatnia) porcja produktów BingoSpa. Ta dwójka wypadła ciut lepiej, ale też moimi ulubieńcami na pewno nie zostaną.



Miało być tak pięknie, a niestety obietnice producenta jak zwykle nie pokrywają się z rzeczywistością. Maseczka ma bezbarwny kolor, żelową konsystencję o lekko chemicznym zapachu. Drożdże są wyczuwalne ale bardzo słabo. Na początku stosowania piekła mnie niesamowicie po niej cera, ale próbowałam dalej. Po czasie stwierdzam - efektów zero !. Żadnego oczyszczenia, nawilżenia, czy wygładzenia. Jedyne co można zauważyć to lekkie napięcie cery. W dodatku jak się przyjrzycie maska ma w składzie i to praktycznie na samym początku alkohol denat - stosowanie jej na dłuższą metę może skończyć się przesuszeniem cery.

NIE, NIE, NIE ! Tej maseczce podziękuje.


 
Sól do kąpieli




Najtańszy z produktów które sobie wybrałam do przetestowania, a okazał się najlepszy. Sól ma bardzo ładny, mocny zapach. Nie zalatuje chemią, co w tego typu produktach jest bardzo często spotykane. Barwi wodę na pomarańczowy kolor, i umila kąpiel. Zapach nie znika od razu po wsypaniu jej do wody, unosi się dość długo. Nawet wydajna, jak za cenę 3 zł :)

piątek, 26 grudnia 2014

BingoSpa - Kuracja do włosów 40 aktywnych składników & Szampon borowinowy i 7 ziół

Od miesiąca narzekałam że nie ma śniegu - narzekanie pomogło, bo sypie od wczoraj . Akurat w momencie gdy już się pogodziłam z jego brakiem i kupiłam piękne 12 cm szpilki na zimę :D

Dziś mam dla Was notkę o dwóch produktach Bingospa które nie przypadły mi wcale do gustu. W sumie żaden z 4 produktów które wybrałam do testowania nie sprawdził się. Chyba mam coraz większe wymagania w tej kwestii.





Nie wiem co mnie pokusiło żeby wziąć kolejną maskę do włosów - żadna do tej pory nie podbiła za szczególnie mojego serca. Chyba obietnice producenta tak na mnie zadziałały. Kuracja nie wyróżnia się niczym szczególnym - zapach typowy dla masek Bingo, mydlany, czasem wyczuwam także proszek do prania. Konsystencję ma rzadszą niż maski, przez co traci na wydajności. Nakładałam ją na wszelkie możliwe sposoby : przed myciem, po myciu, pod olej, z dodatkiem półproduktów. Efekt zawsze ten sam - matowe, suche i spuszone włosy, swędząca skóra głowy, i taki przyklap że nawet pół opakowania suchego szamponu nie pomogło. Nic pozytywnego w kwestii jej działania nie zauważyłam, moja przyjaciółka także - to właśnie do niej poleciała reszta maski.

Jestem na NIE.




Szampon jak szampon, i to jak taki szampon za 1,99 zł. Pieni się bardzo dobrze, idealnie domywa wszystko, pachnie delikatnie ziołami. Jednak tak strasznie wysusza włosy że na oczy go więcej nie chcę widzieć. Wydajność jak na złość bardzo dobra.


Lubicie te produkty ?

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Olvita - Masło kakaowe

Jakoś ostatnio na nic nie mam czasu ( i chęci swoją drogą). Ostatni rok studiów i zaczynają robić pod górkę z wszystkim :/ Ale jakoś to trzeba przetrwać :) Gdy miałam czas napisałam kilka postów na zapas, a to właśnie jeden z nich.

Masło kakaowe od Olvita testuję od dość dawna, ale ze względu na to że jest dość ciężkie w obsłudze nie jest moim codziennym kosmetykiem .






Czemu uważam masło kakaowe za trudne w obsłudze ? - ponieważ jest strasznie twarde, prawie jak kamień ( posiadaczkom długich paznokci nie radzę go wydobywać z opakowania, bo sobie można je połamać ). Aby go zastosować ,nożem wydobywam kawałeczek i ogrzewam w dłoniach ( zajmuje to sporo czasu), lub stawiam słoiczek na grzejniku na pewien czas. Gdy już się ogrzeje nabiera lepszej konsystencji, dzięki czemu można go zaaplikować na skórę. W porównaniu do masła shea - kakaowe pięknie pachnie , słodko, lekko czekoladowo. Produkt jest idealnym ratunkiem na suche dłonie, stopy, łokcie i inne problematyczne miejsca. Nakładam dość grubą warstwę na noc na stopy, do tego bawełniane skarpetki i rano mam mięciutką i zregenerowaną skórę. Do stosowania na całe ciało jest dla mnie zdecydowanie za tłuste, długo się wchłania przez co lepi się do ubrania.

Polecam Wam je zwłaszcza na te chłodne dni,gdy sucha skóra woła o regenerację . Możecie je znaleźć TUTAJ.

środa, 17 grudnia 2014

Lip Balmy od Golden Rose...

...czyli produkt obowiązkowy na te chłodne i mroźne dni . Usta narażone na działanie takich temperatur pękają, wysychają - co często powoduje ból. Pomadka ochronna powinna znajdować się w każdej kosmetyczce :)

Dziś zapraszam Was na apetyczną serię pomadek Golden Rose.








Seria Lip Balm liczy aż 8 rodzajów/smaków, każdy więc wybierze odpowiedni dla siebie. Nie przetestowałam każdej z nich osobiście, bo było by to niezłym wyczynem ale rozdałam bliskim prosząc o opinię :) Lip Balmy przyciągają naszą uwagę kolorowymi opakowaniami i apetycznymi zapachami.

Działanie wszystkie mają wręcz identyczne, różnią się jedynie zapachem oraz wyglądem na ustach. Pomadki : arbuzowa ( mój faworyt - pięknie pachnie arbuzem !!), wiśniowa, granat, truskawka - pozostawiają na ładny, leciutki, transparentny kolor - usta wyglądają na zdrowe i zadbane. Wersja perłowa pozostawia lekko perłowy połysk, natomiast pozostałe są bezbarwne :)  Bezbarwną klasyczną od razu ukradł mi brat, który ciągle ma popękane usta i do tej pory się na nią nie skarżył - więc można powiedzieć że spełnia swoje zadanie. 

Używam aktualnie arbuzowej, a truskawkową noszę w torebce . Nie trzeba się obawiać o jakość opakowania , pomadki nie otwierają się same . Zapachy mają fajnie odwzorowane, nie czuje w nich sztucznych i chemicznych nut. Lip balmy mają gładką konsystencje, która idealnie rozprowadza się na ustach. Nie topią się i nie zmieniają kształtu ( o ile nie leżą w gorącym miejscu).  Działanie : bardzo fajnie wygładzają usta ( są moim faworytem jako baza pod matowe pomadki) , zostawiają ochronną powłoczkę która chroni przed przesuszeniem i zimnym powietrzem. Nawilżają, przynosząc ukojenie podrażnieniom. Nakładając grubszą warstwę na noc rano możemy cieszyć się zregenerowanymi i miękkimi ustami. Jednak nie da się ukryć - mocno przesuszonych i podrażnionych ust nimi nie naprawimy - są to balsamy typowe do ochrony a nie intensywnej regeneracji.

W swojej roli sprawdzają się bardzo dobrze :)
Znacie Lip Balmy ?


poniedziałek, 15 grudnia 2014

Wyniki konkursu z Zielonym Sklepem



W końcu ogarnęłam liczenie głosów, uczestników itp :) Niestety ,ale kilka osób odpadło z konkursu, ponieważ zaobserwowali bloga na kilka godzin a chwilę później usunęli się z obserwatorów - przykre ale prawdziwe . Z takiego powodu odechciewa się organizowania rozdań i konkursów .

Bez przedłużania - w wyniku losowania paczkę niespodziankę ufundowaną przez Zielony Sklep wygrywa :

Mała Zołza !!!!



Gratuluję i proszę o szybkie przesłanie adresu na maila , ponieważ muszę przekazać do sklepu  ( sklep organizuję wysyłkę od siebie) : wkosmetycznychopalach@wp.pl . Jeśli nie otrzymam w ciągu 3 dni, wylosuję inną osobę.

środa, 10 grudnia 2014

Jelid - Chusteczki zmywające lakier do paznokci

Pewnie już nie raz o nich słyszeliście :) Dziś ja - lakieromaniaczka wtrącę swoje trzy zdania.





Krótko mówiąc - nie przypadły mi do gustu. Zdjęcia chusteczki nie mam bo nie chciało mi wyjść wyraźne, ale podobna jest do płatków nasączonych zmywaczem ( były takie między innymi w Rossmanie z Wibo) , cieniutka, lekko tłusta i śmierdząca czymś dziwnym. Producent troszkę poszalał z obietnicami, że 1 chusteczką zmyjemy 10 paznokci - nic z tego ! , próbowałam na różnych lakierach i za każdym razem było tak samo. Lakierów piaskowych i brokatowych nie rusza wcale, można trzymać i trzymać na paznokciu a są jakie były. Najlepiej idzie zmywanie bardzo jasnych kolorów , bo ciemne rozmazuje po skórkach i palcach. Do zmycia zwykłego lakieru potrzeba 2 chusteczki + kolejną na domycie palców i skórek. Nie zmywa jednak od razu , trzeba dobrą chwilę się pomęczyć .

Może i są dobrym rozwiązaniem na jakiś wyjazd, albo żeby mieć w torebce i użyć w sytuacjach awaryjnych . Na co dzień nie mam do nich nerwów, wolę zmywacz i płatek - przynajmniej szybko pozbywam się lakieru.

niedziela, 7 grudnia 2014

Zdradziłam Yankee Candle ! : Kringle Candle - Black Sands, Under the Sea, Petals in water

Stało się ! Odkąd jestem członkiem grupy " Kochamy świece zapachowe" na fb - nakręciłam się jeszcze bardziej na świece.YC mi się już przejadły, więc korzystając z DDD zdecydowałam się na dwie polecane marki - Kringle Candle i Village Candle.

I wiece co ?  One są dużo fajniejsze niż YC ! :)

Jeśli chcecie je wypróbować ( a warto ! ) polecam zakupy w Zapachy Świata - duży wybór świeczkowych marek, ekspresowa wysyłka i bardzo miła właścicielka :)




Z informacji technicznych :
Kringle w przeciwieństwie do YC zapakowane są w estetyczne opakowania z wieczkiem - nie trzeba przekładać ich do woreczków strunowych. Pojemność dwa razy większa niż tarta YC, konsystencja wosku trochę inna - nie kruszy się tak mocno , najlepiej wbić nóż i wtedy kawałek wosku sam wyskakuje . Woski Kringle mają biały kolor i łatwiej odchodzą z kominka . I co najważniejsze : moc mają kilkakrotnie większą niż Yankee !!!  Byłam w szoku gdy po włożeniu 1/15 wosku ( dosłownie odrobinka, same okruszki) 3 pokoje wypełniły się zapachem. Jestem w szoku - te woski to kilery jakich mało, dzięki czemu są bardzo wydajne.


Black Sands



" Tajemniczy zapach słodkiego kokosa, orientalnych przypraw i ciepłego bursztynu oferuje niezapomnianą podróż w świat tropikalnej magii ." - Krótko mówiąc : Black Sands to zapach mężczyzny , ale nie takiego pospolitego :) Doskonale wyważone proporcje zapachowe sprawiły że się w nim zakochałam - a jestem dość wymagająca w kwestii zapachów. Kokosa tutaj nie wyczuwam, ale przyprawy z bursztynem tak . Black Sands to idealny zapach ma zimne wieczory spędzane we dwoje, wystarczy chwilka palenia a zapach długo unosi się w powietrzu. Jeśli kojarzycie zapach Honey Glow z YC - Black Sands ma podobną nutę wody kolońskiej, jednak bez miodu i słodkich akcentów.

Co sprawiło że trafił do ścisłej czołówki moich ulubieńców, tak jak wspomniany Honey Glow :)



Under the Sea


Morskich zapachów się boje ( te śmierdzące wodorosty, ryby) , więc nie wiedziałam czy nie będę żałować tego wyboru. Nic bardziej mylnego ! Under the Sea nie ma w sobie żadnego śmierdzącego  akcentu. Ma za to coś to kocham najmocniej na świecie - akcent zielonej herbaty, połączony z nutą cytryny - cytryny jaką zrywałam prosto z drzew w Czarnogórze , dojrzałej, pachnącej. Wosk jednak nie jest taki oczywisty, ma w sobie tajemniczą nutkę dzięki czemu zapach nie jest płaski. Jakby tak wwąchać się w niego dłużej, to przypomina mi przesiadywanie późnymi wieczorami na chorwackiej plaży, gdy słońce zniknęło już za horyzontem, owoce na drzewach kołysały się na wietrze, i do tego w pobliżu unosiła się bryza morska.

Coś cudownego :) !



Petals in Water


Czyli słynne płatki na wodzie :) Wosk równie mocny jak poprzednicy, jednak nie koniecznie zapisał się w ulubionej zapachowej liście. Petals in water to zapach idealny dla fanek kwiatowych nut , znajdują się w nim kwiaty bzu, róży z owocowymi nutami oraz piżma. Dodatek piżma sprawia że zapach jest ciepły i taki kremowy , otulający . Nie potrafię go inaczej opisać, bo nie jest to oczywisty zapach - z każdą minutą palenia pokazuje swój charakter.



Niedługo opiszę Wam kolejne świetne zapachy , tym razem od Village Candle :)

czwartek, 4 grudnia 2014

Evree Max Repair - Regenerujący balsam & Krem do rąk

Wstępu nie będzie ! :) Ta marka jest na tyle znana na blogach, że cierpicie pewnie na przesyt informacji . 

Czy mi też przypadły do gustu te produkty ? O tym niżej :)


 

Balsam regenerujący




Znaleźć drogeryjny balsam z dobrym składem i w przystępnej cenie to dość trudne zadanie. Jednak dzięki Evree jest to możliwe. Wizualnie ta duża butla nie przyciąga mojego wzroku , ale najważniejsza jest jej zawartość - a tu należy się 5+ !

Skład balsamu ( kremu do rąk również) jest naszpikowany dobrymi składnikami ; mocznik, olejki, masło shea , i nie zawiera parafiny. Konsystencja jest średnio gęsta ale treściwa - wystarczy mała ilość aby się wysmarować od stóp do głów. Wchłania się dość szybko, pozostawiając ochronną olejkową warstwę która w niczym nie przeszkadza. Zapach ma neutralny, lekko słodki i przyjemny. Jeśli chodzi o działanie - fantastycznie nawilża i łagodzi podrażnioną skórę ( nogi po goleniu są zachwycone) , nadaje miękkości i gładkości. Nie jest to działanie chwilowe - poziom nawilżenia utrzymuje się do kolejnej kąpieli.

Przyznam - znaleźć balsam który ukoi moją suchą skórę to ciężkie wyzwanie, zwłaszcza że wiele drogeryjnych mnie uczula . W tym wypadku Evree spisuje się na medal. Niestety pod kod koniec opakowania ciężko będzie wydobyć balsam ( butla jest dość twarda) , więc tu chętnie bym widziała pompkę dozującą :)




Regenerujący krem do rąk




Wcale się nie dziwię że ten produkt również zdobył tytuł produktu roku ;) Jest tak samo dobry jak jego balsamowy brat. W tym przypadku konsystencja jest jednak bardziej gęsta i treściwsza, i potrzeba chwilkę żeby się wchłonął - oczekiwanie jest jednak tego warte :) Rewelacyjnie poradził sobie z moimi popękanymi od zimna dłońmi i przesuszonymi skórkami. Od razu koi suchą skórę, dając jej nawilżenie na dłuższy czas.


Jest bardzo wydajny, tani i łatwo dostępny - koniecznie spróbujcie ! :)



PS. Zapraszam na ROZDANIE

poniedziałek, 1 grudnia 2014

Konkurs Świąteczny z Zielonym Sklepem - Wygraj paczkę pełną niespodzianek :) Zapraszam !

Tak jak mówiłam wcześniej, startujemy dziś z konkursem , który organizuję z Zielonym Sklepem  :)

Konkurs trwa do 14 grudnia, dzień później ogłoszę zwycięzce ( poprzez losowanie) .
Paczka niespodzianka wysyłana jest bezpośrednio z Zielonego Sklepu, więc zwycięzce proszę o szybkie przesłanie adresu, aby doszła przed świętami.






Regulamin

1. Organizatorką konkursu jest właścicielka tego bloga a  sponsorem nagród jest  Zielony Sklep.
2. Konkurs trwa od  01.12.2014 do 14.12.2014  do godz. 23:59.
3. W konkursie mogą wziąć udział tylko publiczni obserwatorzy bloga.
4. Na kontakt od zwycięzcy czekam 2 dni. Po upływie czasu wylosuję kolejną osobę
5. Wyniki konkursu zostaną ogłoszone w ciągu 2 dni od jego zakończenia.
6. Wysyłka tylko na terenie Polski 
7. Rozdanie nie podlega przepisom Ustawy z dnia 29 lipca 1992 roku o grach i zakładach wzajemnych (Dz.U. z 2004 roku Nr 4 poz. 27 z późniejszymi zmianami). 



Co trzeba zrobić aby wziąć udział ? Bardzo mało :)



1) Być publicznym obserwatorem mojego bloga
2) Polubić na facebooku Zielony Sklep - link TUTAJ
3) Napisać krótko ( można wymienić od pauzy) jakie rośliny/ zioła są używane najczęściej w kosmetykach ajurwejdyjskich.

Aby zdobyć dodatkowe punkty można
1) Wstawić baner na blogu ( + 2pkt)
2) Udostępnić informację o konkursie na facebooku ( +2 pkt)





Wzór zgłoszenia


Obserwuję jako:
Lubię na fb jako ( imię i pierwsza litera nazw) :
Adres e-mail:
Baner: TAK/NIE + link do bloga
Udostępnienie na fb: TAK/NIE + link




Powodzenia !!! :)

piątek, 28 listopada 2014

Znalazłam idealny suchy szampon do ciemnych włosów ! :)

Odkąd wpadłam w dołek finansowy prawie nic nie kupuje , i nagle klops - nie mam już suchego szamponu ! Głowiłam się co tu zrobić, bo kasy mi szkoda żeby zamówić batiste, Isana nie jest w promocji, a w Biedronce wykupili wszystkie .

I nagle, po przeczytaniu kilkunastu stron o domowych suchych szamponach znalazłam idealny dla moich ciemnych włosów. W dodatku niezwykle tani, i robiony w domu.

A więc :

* mąka ziemniaczana
* kakao ( oczywiście zwykłe, a nie jakiś Puchatek z cukrem).

Mieszamy razem i gotowe ! :) używam jak standardowego suchego szamponu.


Idealnie odświeża włosy, nadaje objętości, i co najważniejsze - nie bieli ich ! Wytrzymują cały dzień w dobrym stanie. Jedynym minusem jest dla mnie zapach kakao , myślę o kupieniu suszonej lawendy czy rozmarynu, zmieleniu ich na proszek i dodaniu do mieszanki - nada to fajnego aromatu, a skóra głowy lubi te zioła :)


A to moje włosy, jak widzicie już nie wiele brakuje mi do całkowicie naturalnego koloru. Niestety na zdjęciu wyglądają kiepsko ale to wina światła. Jestem zadowolona z ich stanu :)


czwartek, 27 listopada 2014

Dabur Vatika - Olej do włosów z czosnkiem, cytryną i rozmarynem

Słyszeliście może kiedyś o Zielonym Sklepie ?
Jeśli nie, a tak jak ja lubicie ajurwejdyskie i indyjskie produkty ( kosmetyki, suplementy diety, herbaty itp) zapraszam Was do niego.

Firma Dabur jest mi znana od kilku lat, kiedy zakochałam się w śmierdzącej Amli . Moja miłość do niej trwa do dziś, a parafina zawarta w tych produktach pasuje moim włosom. Kiedy pojawił się nowy olej z czosnkiem, cytryną i rozmarynem wiedziałam że muszę go wypróbować ( w Zielonym sklepie aktualnie trwa na niego promocja).




Olej do włosów z dodatkiem czosnku, cytryny i rozmarynu to nowość firmy Dabur. W swoim unikalnym połączeniu składniki te pomagają poprawić kondycję szczególnie zniszczonych i osłabionych włosów. Wnikając we włókna włosa olej Vatika wzmacnia, rewitalizuje i odbudowuje strukturę włosa przywracając włosom piękno i zdrowy blask. Olejek stosowany regularnie, co najmniej 2 razy w tygodniu sprawi, iż włosy na długo pozostawać będą piękne i zdrowe.


Najbardziej obawiałam się zapachu tego oleju - zupełnie nie potrzebnie . Ani trochę nie pachnie czosnkiem, tylko czymś podobnym do proszku do prania. Na szczęście zapach po myciu jest praktycznie nie wyczuwalny, więc to nie jest uciążliwe. Butelka 200 ml śmiało wystarczy na jakieś 4 miesiące stosowania 2 razy w tygodniu.

Parafina zawarta w tym oleju działa bardzo ładnie na włosy - idealnie je wygładza , mają piękny połysk i są mięciutkie. Fajnie się układają i wyglądają na zadbane. Nakładam go także na skórę głowy, i przy regularnym stosowaniu widzę lekkie zmniejszenie przetłuszczania . Nie zapycha i nie powoduje wypadania, tak jak niektórzy się obawiają. Jednak bardzo ważny jest umiar - nakładam jak najmniejszą ilość na głowę, na długość więcej. Domywa się bez problemu nawet delikatnym szamponem.


Już w poniedziałek startuję z rozdaniem w którym będzie do wygrania paczka niespodzianka z produktami od Zielonego Sklepu.
Bądźcie czujni :)

środa, 26 listopada 2014

Biotanic - Olej kokosowy

Kto nie słyszał o oleju kokosowym ? Podejrzewam, że ciężko będzie znaleźć taką osobę. To był pierwszy olej z którym zaczynałam włosomaniactwo, mimo że strasznie puszył mi włosy ,cały czas wierzyłam , że tak musi być,  a efekty pojawią się za jakiś czas. Oczywiście się przeliczyłam, i musiałam dbać prawie 2 lata o włosy, aby znów móc go użyć i tym razem być zadowoloną z efektów.

Olej kokosowy Biotanic



 
Olej kokosowy - piękne włosy, młoda skóra!
Organiczny olej pozyskiwany z miąższu orzechów palmy kokosowej, doskonale sprawdza się w codziennej pielęgnacji skóry. Kosmetyk zawiera niewiarygodną (ok. 90%) ilość cennych dla skóry kwasów tłuszczowych. Właśnie dlatego, jest tak wartościowym surowcem od lat wykorzystywanym w medycynie i kosmetologii. Dodatkowo w kosmetyku znajdziemy:
- witaminy z grupy B: B1, B2, B3, B6 – chronią skórę przed powstawaniem stanów zapalnych, normalizują jej pracę,
- witaminę C – zapobiega powstawaniu zmarszczek,
- witaminę E – neutralizuje szkodliwe wolne rodniki, powstające np. w wyniku wystawienia skóry na działanie promieni UV,
- kwas foliowy – wspomaga regenerację naskórka, chroni przed fotostarzeniem,
- oraz minerały: potas, wapń, magnez, żelazo, fosfor i cynk.





Olej kokosowy znany jest z tego, że ma konsystencję stałą w chłodniejszych temperaturach . Aby go użyć rozgrzewam go chwilkę w dłoniach i wtedy nabiera oleistej formy.

- Olej Biotanic w przeciwieństwie do innych tego typu produktów bardzo ładnie pachnie kokosem , ale nie takim chemicznym tylko naturalnym - jak po rozłupaniu orzecha kokosowego.
- Opakowanie które posiadam zawiera 100g, i dzięki dużemu otworowi można łatwo z niego korzystać
- Działanie na skórę : idealnie natłuszcza moje popękane pięty ,suche łokcie i łagodzi podrażnioną skórę. Wiadomo - jest to olej, więc lekko tłusta powłoczka gwarantowana. Zapach lekko utrzymuje się na skórze.
- Włosy : Tutaj jestem bardzo pozytywnie zaskoczona, bo po raz pierwszy po użyciu oleju kokosowego nie miałam na głowie puszystej szopy ala afro. Ponadto moje fale bardzo ładnie się skręciły, a włosy u nasady głowy miały lepszą objętość niż zawsze. Były miękkie, lśniące i wygładzone, po puchu ani śladu.
- Olej można stosować także do demakijażu ( oczywiście wcześniej rozpuszczony) bardzo dobrze radzi sobie z zabrudzeniami, zmywa również tusz do rzęs.

Ze względu na swoją cerę skłonną do zapychania nie testowałam go na twarzy, ale wiele osób także lubi ten sposób pielęgnacji. Olej kokosowy używany jest także w kuchni, ale ja nie lubię jego smaku - zostanę więc przy pielęgnacji zewnętrznej :D

Możecie go nabyć TUTAJ.

niedziela, 23 listopada 2014

Natura Siberica - Czarne mydło DETOX

Kolejne zamówienie w Triny i kolejny raz jestem bardzo zadowolona z tego sklepu. Przyjemne ceny, fajny asortyment, ciekawe promocje, bardzo szybko realizowane zamówienia - polecam :)

O czarnym mydle Detox marzyłam już od bardzo dawna, później w moje ręce wpadła próbka tego cudaka i już wtedy wiedziałam że muszę mieć pełnowymiarowe opakowanie.








Nie wiem jaki wcześniej to mydło miało skład ( czy wgl był on zmieniany), ale nie widzę różnicy miedzy próbką którą miałam kilka miesięcy temu a tym produktem. Bardzo podoba mi się szata graficzna mydła, jest dopracowana i wygląda profesjonalnie. Kartonowe opakowanie zawiera mydło o pojemności 120g i czarną gąbeczkę. Produkt jest niesamowicie wydajny, wystarczy kropeczka aby dobrze umyć twarz . Mydło ma zapach lekko marcepanowy - słodki. Ze względu na swój kolor brudzi wszystko dookoła, ale łatwo można je zmyć. Używam go średnio 2-3 razy w tygodniu, i to jest optymalna liczba aby zauważyć jego działanie "detox". Aby wzmocnić dodatkowo działanie stosuję go tak jak robi się OCM, czyli przemywam skórę gorącą wodą, następnie myję ją mydłem, zmywam gorącą wodą za pomocą dołączonej gąbki, i zamykam pory chłodną wodą. Cerze naczynkowej nie polecam próbować takiego sposobu, bo mogą popękać naczynka ze względu na temperaturę wody.


Jaki widzę efekt ?


- dogłębnie oczyszcza , zaskórniki na nosie i w jego skrzydełkach po 2 użyciach mydła same wyszły na wierzch, tak samo jest w przypadku pryszczy - zdecydowanie szybciej znikają , a miejsca po nich się ładnie goją.
- rozjaśnia ślady po pryszczach , i podrażnieniach - ale tylko te świeże.
- lekko zwęża pory
- cera po zmyciu jest miękka, promienna , czuć że oddycha .
- nie ściąga mojej cery tak jak wszystkie zwykłe czarne mydła, nie przesusza, i nie podrażnia. Obyło by się nawet bez stosowania kremu, bo nie czuje żadnego dyskomfortu - jednak kremowanie twarzy to mój kolejny nałóg.
- świetnie nadaje się do użycia przed maseczkami - wtedy czuć że ich działanie jest znacznie lepsze, bo nałożone zostały na dogłębnie oczyszczoną twarz.
- regularnie stosowane pozwala utrzymać gładką i promienną cerę.


Bardzo Wam polecam - razem z pastą manuki to mój idealny głęboko oczyszczający duet :)
Można je zakupić w TRINY .