Dziś recenzja mojego ulubionego na tą chwilę oleju. Bringraj zdobyłam dzięki wymiance na Wizażu, a tak to dostępny jest w wielu sklepach internetowych. Cena to około 30 zł.
Skład :
Cocos Nicifera (Coconut oil), Eclipta Alba (Maka), Emblic Myrobalan (Amla), Herpestis Monniera (Brahmi), Lawsonia Alba (Mehendi), Menthe Piperta (Pudina Phool), Psoralea Corylifolia (Bawchi), Santalum Album (Chandan), Bailospermum Montanum (Dantimool), Callicarpa Macrophyllavah (Ghwala), Vytex Nirgundi Trifolia (Ghodawaj), Nordostachys Jatamasi (Jatamasi), Tandrobium Macraei (Jivanti Patra), Hedychium Spicatum (Kapoorkachli), Cinnanmomum Camphora (Kapoor), Trigonella Foenumgraecum (Methi), Rosa Alba (Rose), Evolyulus Echinoids (Shankhawali), A--DROPgan Muricatus (Wala).
Moja opinia :
Zacznę od konsystencji- olejek jest na kokosie, czyli trzeba sobie go podgrzać aby nabrał konsystencji płynnej. Kolor po podgrzaniu ma ciemno zielony, nie jest ciężki i gęsty, tylko fajnie się go aplikuje na włosy. Zapach ma typowy dla indyjskich kosmetyków, jednak dużo przyjemniejszy niż Sesy czy Amli. Jest również bardzo wydajny, używam i używam a buteleczka nadal pełna. I teraz najważniejsze - czyli działanie. Olejek genialnie działa na skórę głowy- jest ukojona, nawilżona, nic nie swędzi, nie powoduje łupieżu. Przy regularnym stosowaniu widzę coraz więcej bejbików, włosy są świetnie nawilżone, gładkie, ślicznie błyszczą i są takie mięciutkie . Kolejnym ogromnym plusem dla mnie jest większa objętość włosów - bardzo fajnie je odbija u nasady, a żaden inny olej do tej pory tego u mnie nie robił. Zauważyłam także że po Bringhraju mam dłużej świeże włosy, nie muszę ich myć codziennie, bo na drugi dzień nadal mają ładną objętość i nie są przetłuszczone. Co tu dużo mówić- bardzo go lubię.
I tutaj dodam że nadal nie wiem jaką mam porowatość włosów, bo z jednej strony po czystym kokosie trzymanym więcej niż 2 godziny się puszą ( czyli wskazywałoby to wysoką ), a z drugiej strony olejki na bazie kokosa z innymi dodatkami sprawdzają się u mnie świetnie. Czysty olejek Macadamia nie sprawdził się u mnie, włosy były bez życia i takie jakieś suche. Olejek z Love Me Green na bazie sezamowego po pierwszym użyciu zapowiada się świetnie, włosy cudownie błyszczały, i były takie śliskie i mięciutkie. Dziwne mam te włosy, mimo tego i tak je lubię , i dalej walczę żeby wrócić całkowicie do naturalnego koloru. Prawie połowa drogi za mną ( co zobaczycie na zdjęciu) :)
Tak wyglądają moje włosy po roku włosomaniactwa, ostatnio farbowane w listopadzie 2011r.